Jakiś czas temu szukałam playera mp3 do 200 zł. Ważne było dla mnie, żeby nie miał wbudowanego akumulatora, ponieważ dużo podróżuję i lepszym rozwiązaniem byłyby akumulatorki do ładowania albo baterie. Chciałam także, aby dźwięk był dobry, tak każdy z nas tego chce, wiedziałam też, że w tym zakresie cenowym nie kupię playera, który powali mnie swoim dźwiękiem na kolana. Ale o dźwięku nieco później. Nie zależało mi na bajerach, które teraz posiadają odtwarzacze – oglądanie zdjęć czy odtwarzanie filmów. Chodziło mi tylko o muzykę. Polecono mi Irivera T60.
Swojego Irivera testowałam na słuchawkach Sony MDR-EX85LP.
Trochę suchych informacji na sam początek:
Rodzaj: tylko audio
Pojemność wewnętrzna: 2GB
Dodatkowe funkcje: radio, dyktafon, zdjęcia
Maksymalny czas pracy: 18 godzin
Zasilanie: 1 x bateria AAA
Interfejs: USB 2.0
Wymiary: 65,3×27,2×22 mm
Waga: 24 g (bez baterii)
Funkcje equalizera: Rock, Pop, Jazz, Classic, Custom
Obsługiwane formaty: MP3, WMA, ASF, OGG, BMP, JPG
Bitrate: MP3 : 5kbps ~ 320kbps / WMA : 8kbps ~ 320kbps / OGG : do Q10
Odtwarzacz jest bardzo elegancko zapakowany, w skromne, aczkolwiek gustowne pudełko koloru białego. Wraz z nim w pudełku znajduje się płyta ze sterownikami, firmowe słuchawki, instrukcja obsługi, karta gwarancyjna, kabel do USB i 2 zaciskacze do kabli. Wszystko widoczne na zdjęciu poniżej.
Iriver jest mały, mieści się na dłoni, można go nawet ścisnąć w garści. Prezentuje się nienagannie, jego kształt zupełnie odbiega od normy – przypomina piramidkę co czyni go bardzo ciekawym. Ma malutki, ale za to czytelny wyświetlacz, sterowany jest za pomocą joysticka, co do którego z początku miałam pewne obawy. Wydawał mi się niewygodny oraz awaryjny, ale kiedy tylko dostałam mp3 w swoje ręce od razu obaliłam ten mit. Odtwarzacza używam już ponad rok i nic złego się nie stało. Z lewej strony umieszczony jest ledwo widoczny mikrofon. Z boku mamy wejście na słuchawki, również z lewej strony. Pod spodem umieszczony został przycisk Hold, bardzo przydatny i chroniący Irivera przed samoistnym włączeniem się, np. kiedy trzymamy go w kieszeni. Pod spodem mamy wejście na USB, chronione zakrywką, przymocowaną do obudowy. Z tyłu, na górze umiejscowione są trzy przyciski, z kolei na dole mamy wejście na baterię, zamykane klapką. Wszystko jest zrobione bardzo porządnie, sam odtwarzacz jest wytrzymały, wypadł mi już kilka razy z ręki na podłogę – nic nie popękało, nie ma żadnych rys, ani uszczerbku w mechanizmie. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, które opisują wszystko to o czym przed chwilą wspomniałam.
Menu jest bardzo proste i intuicyjne, mamy 5 ikonek, w które klikamy chcąc mieć dostęp do danych opcji. Oczywiście ikonki są też podpisane i dzięki temu nie musimy głowić się co każda z nich oznacza.
Teraz czas przejść do najważniejszego czyli oceny dźwięku. Jednak nie jestem żadnym dźwiękowcem, ani znawczynią w tej dziedzinie, po prostu chciałam Wam przekazać kilka moich subiektywnych odczuć, to jak ja to widzę.. a właściwie słyszę.
Na początku pisałam, że za tą kwotę cenową nie można spodziewać się czegoś co powali swoim dźwiękiem na kolana. Po przetestowaniu śmiało mogę napisać – biorąc pod uwagę niską cenę odtwarzacza, jakość dźwięku jest w stanie powalić człowieka na kolana! Dźwięk jest naprawdę zaskakująco dobry, do tego czysty i szczegółowy, bas miękki.
Jednak muszę powiedzieć, że tak dobrego dźwięku nie uzyskacie na dołączonych słuchawkach, ponieważ zwyczajnie w świecie są one słabe. Żeby przenieść się w krainę muzyki musicie zainwestować w coś lepszego, ja posiadam słuchawki Sony MDR-EX85LP, które śmiało do tego playera mogę polecić, idealnie do siebie pasują i połączenie ich w parę wywołuje niezwykłe wrażenie. Aby uzyskać dźwięk taki jak lubimy zaraz po włączeniu musimy udać się do menu i ustawić opcje dźwięku takie jakie nam pasują. Na końcu recenzji zamieszczam moje ustawienia, oraz oczywiście wygląd menu.
Dźwięk był testowany przeważnie na muzyce typu: rock, dużo gitarowego grania, metal, grunge, punk. Słuchając czułam się jakbym miała zespół naprzeciwko siebie, jakbym była na ich koncercie, skala dźwięku 1-40 robi wrażenie, już na 8-10 nie dociera do Ciebie nic poza tym co słychać w słuchawkach. Jesteś w innym świecie. Gitarowe granie wywoływało dreszcze na moich plecach, czułam w sobie każde uderzenie w strunę. Tutaj cudownie słucha się Ray’a Wilsona i jego ballad. Przy szybszych utworach dźwięk jest bardzo dynamiczny i żywiołowy, nie jest przede wszystkim sztuczny co przynajmniej dla mnie jest bardzo ważne.
O czym warto jeszcze wspomnieć? A tak! Nie mogę zapomnieć o dyktafonie oraz radiu, które są dodatkowymi funkcjami odtwarzacza. Zazwyczaj dyktafony mp3-kowe nagrywają słabo, ja swojego Irivera używam czasem do nagrywania wykładów, siedzę na samym końcu w wielkiej auli, mimo to nagrywany dźwięk jest czysty i wyraźny. Nie sprawia mi później trudności przepisywać wykładów z tekstu słuchanego. Radio też niczego sobie, możemy zapisać 20 ulubionych stacji radiowych, oraz nagrywać z niego ulubione piosenki czy też audycje. Dźwięk czysty, nie zakłócony niczym. Jednak zarówno nagranie radiowe jak i dyktafonowe możemy zapisać do formatu mp3, a jego bitrate nie będzie wynosiło więcej niż 128kbps.
Podsumowując T60 jest bardzo prostym i nieskomplikowanym odtwarzaczem, który zaciekawi każdego wymagającego użytkownika. To idealna mp3-ka dla ludzi, którzy nie szukają w playerze zabawki, a dobrego dźwięku za rozsądną cenę. Wyświetlacz ma przyjemne dla oka kolory i mimo tego, iż jest mały – jest czytelny. Wszystko jest przejrzyście rozplanowane, nie razi w oczy, ani też nie sprawia wrażenia jakby jedna linijka była nałożona na drugą. Bateria jest wytrzymała, jeśli nie bawimy się Iriverem, potrafi umilić nam czas przez nawet kilkanaście godzin. Wielką zaletą jest tutaj także equalizer, który pozwoli nam dostosować dźwięk zgodnie z naszymi upodobaniami, który w połączeniu z dobrymi słuchawkami będzie nas wgniatał w fotel i dostarczał nam niezapomnianych wrażeń, oraz wielu wspaniałych chwil sam na sam z naszymi ulubionymi zespołami. Będziesz tylko Ty i oni – grający właśnie dla Ciebie.
Player jest bardzo poręczny, zgrabny i stylowy. Cechuje się naprawdę wielką wytrzymałością – nie jest podatny na upadki, wilgoć czy przewracanie się w kieszeni. Do tego jest malutki co ułatwi nam noszenie go zawsze przy sobie, z łatwością mieści się w kieszeń kurtki czy spodni. Joystick jest bardzo wygodny, umożliwia nam płynne poruszanie się po menu, oczywiście minie kilka chwil nim się do niego przyzwyczaimy, ale później stworzy z nami zgrany duet. Porażką jednak są tutaj dołączone słuchawki, dźwięk z nich jest nijaki, cichy i nie wpadający w ucho. Przy pierwszym odsłuchaniu mamy wrażenie, że pieniądze poszły w błoto, spieszę jednak wyjaśniać, że nie – ponieważ to nie wina samego playera, a dołączonych słuchawek. Sprawą, która mnie jeszcze prócz tego irytuje i jest uważana przeze mnie za jedną z wad jest szybkie czerpanie się baterii podczas podłączenia do komputera. Wystarczy powrzucać parę albumów, potrzymać trochę odtwarzacz pod kablem i wyczerpuje się kreseczka baterii. Ale nie podłączamy go na szczęście bardzo często, ani też na bardzo długo, także taka wada to właściwie żadne wielkie uchybienie. Skoro już jesteśmy przy łączeniu z komputerem – muszę napisać, że Windows XP sam znajduje sterowniki do mp3- ki , instaluje je i po 2 minutkach już mamy połączenie pomiędzy odtwarzaczem a komputerem.
Jeśli zatem lubisz dobrą muzykę, nie możesz/nie chcesz wydać na sprzęt przenośny więcej – inwestuj w T60, na pewno spełni Twoje wymagania. Niestety na chwilę obecną ciężko o tego playera na rynku.
Plusy:
– dobra jakość dźwięku
– długo trzymająca bateria
– dużo opcji ustawienia jakości dźwięku
– ładny design
– wytrzymały
– niska cena
– intuicyjna i wygodna obsługa
Minusy:
– słabe słuchawki w zestawie
– szybko wyczerpuje baterię podczas połączenia z komputerem
9 listopada 2009 at 20:20
Lipton, żaden telefon nie przegoni dobrego playera na kapitalnych przetwornikach Wolfstona. Ponad 6-cioletnie iFP-780 mające 128MB robią z większością współczesnych odtwarzaczy mp3 co chcą, nie mówiąc już o telefonach. W ich przypadku mp3 to tylko dodatek, bajer, taki sam jak aparat i występuje tu taka sama analogia jak w przypadku funkcji odtwarzania dźwięku. Przeglądając moje recenzje można natknąć się na dwa odtwarzacze – czemu nie robię testów na jednym? Bo iFPka praktycznie nic nie prześciga, rola być może zanika ale tylko tych najtańszych konstrukcji, dlatego producenci zamiast mp3 robią już wyłącznie mp4, prześcigając się w „multimedialności” tych urządzeń. Dlatego w tym względzie wątpię aby była tu kwestia innego zdania – raczej innej wiedzy na ten temat.
8 listopada 2009 at 15:07
Być może tak, szczególnie że testowałem tylko jednego playera…
Każdy ma inne zdanie i tyle 😉
8 listopada 2009 at 14:52
Tak, spełnia doskonale.
Wiesz, to zależy dla kogo. Na przykład ja wychodzę z założenia, że telefon jest od dzwonienia, a mp3 od muzyki. Tym bardziej, że nowe telefony z bajerami typu odtwarzacz mp3 są jakoś mniej wytrzymałe i szybciej się psują.
Poza tym jak dla mnie telefon komórkowy nie będzie grał lepiej od średniego klasy playera + dobrych słuchawek. Porównywałam to na kilku modelach muzycznych telefonów i na swoim Iriverze. Ale może to tylko moje osobiste odczucie, każdy bowiem ma inny słuch i inne zdanie na pewne tematy.
8 listopada 2009 at 14:47
Fajny odtwarzacz i po za tym jak opisujesz spełnia swoją funkcję.
Jednak przy coraz większych funkcjach telefonów komórkowych rola mp3 zanika.
Szkoda, ale takie są prawa rynku. Osobiście nigdy bym nie kupił mp3 mając W850i z dousznymi słuchawkami, albo Motorole E8.